Cały dzień łażenia po jednej z największych metropolii Świata może wykończyć najwytrwalszego turystę. Kiedy ma się do dyspozycji tylko jeden dzień, trzeba iść na kompromis, coś wybrać, z czegoś zrezygnować. Nasz plan z założenia był dość elastyczny, dopasowany do tego co się wydarzy. Fotograficzny maniak taki jak ja potrzebuje trochę więcej czasu na jedno miejsce, więc liczba punktów do odwiedzenia był stosunkowo ograniczony. Od rana zdążyliśmy zaliczyć Asakusę, Shinjuku, które pochłonęło mnóstwo czasu i Park Yoyogi ze świątynią shinto zwiedzany już w pośpiechu. Powoli zaczynało zmierzchać, warunki fotograficzne robiły się już nijakie, a 1600 ISO w nikonie d80 dość mocno szumi. Do tego dochodził głód i zmęczenie. Następne w kolejce miało być centrum Tokio z pałacem cesarskim. Ponieważ pałac dla turystów jest praktycznie niedostępny (udostępniają go tylko raz w roku) i zwiedza się tylko park otaczający kompleks pałacowy, gotowa byłam z dalszej wycieczki zrezygnować. Na szczęście Irek do tego nie dopuścił i pojechaliśmy dalej. Warto było, choćby po to by zobaczyć nowoczesne miasto w nocnym oświetleniu i wejść do niezwykłego budynku Tokio International Forum. Po Shinjuku, była to najlepsza część całej wędrówki po Tokio.
AK
|
Dworzec kolejowy w centrum Tokio. |
|
Park wokół pałacu cesarskiego. |
|
Jedyny budynek z kompleksu pałacowego, który można zobaczyć z zewnątrz. |
|
To nie święta, to dopiero październik... |
|
Ulica z drogimi sklepami i luksusowymi samochodami. |
|
Budynek Tokio International Forum - kształtem przypomina nieco statek. |
|
Wnętrze dworca kolejowego. |
|
Czas wracać do domu... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz