Kiedy większość czasu pracuje się w zamkniętym pomieszczeniu przy monitorze komputera, każda wyprawa do lasu staje się rarytasem. Przyjemnie jest iść leśną drogą i wdychać mocny zapach żywicy, chłonąć oczami wszechobecną zieleń. Na taki spacer warto się wybrać w okolice Kochanowic na ścieżkę przyrodniczą "Na brzozę".
Byłam tam w połowie czerwca razem z członkami częstochowskiego Foto-Klubu "Glob". Ścieżka zaczyna się przy leśniczówce w miejscowości Lubockie. Idzie się przez tereny dość podmokłe, więc przez całą drogę towarzyszyły nam chmary komarów. Momentami były tak uciążliwe, że trudno było utrzymać stabilnie aparat. Non stop trzeba było się przed nimi opędzać. Musieliśmy też patrzeć pod nogi, by nie rozdeptać malutkich żabek, które właśnie migrowały do stawów. Stawy zostały zbudowane w latach 1923-1925 z inicjatywy hrabiego Ludwika Karola von Ballestrema, ówczesnego właściciela tych terenów. Nad brzegiem jednego z nich zbudowano nieistniejący już drewniany zameczek myśliwski i drewniany kościółek, który przeniesiono potem do pobliskich Pawełek. Wokół stawów i na wysepce rosną liczne brzozy, stąd nazwa ścieżki przyrodniczej i użytku ekologicznego. Kawałek dalej w środku lasu znajduje się niezwykłe skupisko rododendronów. Znalazły się tu również za sprawą hrabiego Ballestrema, który założył w lesie hodowlę różanecznika na potrzeby przypałacowego parku w Kochcicach. Przez lata krzewy się bardzo rozrosły, dzięki częściowemu zacienieniu kwiaty pojawiają się nieco później i kwitną dłużej. Dzięki temu mimo późnej pory udało nam się trafić na końcówkę ich kwitnienia. Rododendrony można podziwiać ze specjalnej drewnianej platformy.
Ponieważ byliśmy tak blisko, podjechaliśmy też do Kochcic. Pałac w Kochcicach jest stosunkowo nowy, został zbudowany przez Ludwika von Ballestrema w latach 1903-1909. Otoczony jest pięknym parkiem w stylu angielskim od północy ze stawami rybnymi i w stylu francuskim od południa. Obecnie mieści się w nim ośrodek rehabilitacyjny, ale chwilowo chyba nieczynny. Mimo, że było ciepłe sobotnie popołudnie, nie widzieliśmy nigdzie spacerujących kuracjuszy. Błąkało się jedynie trochę miejscowych dzieci i pałacowe koty. W parku wrażenie robią potężne stare drzewa.
Zarówno w Kochcicach jak i na ścieżce prowadzącej do skupiska rododendronów byłam kilka lat wcześniej. Z tamtej wyprawy praktycznie nic mi w głowie nie zostało, więc odkryłam te miejsca na nowo. Być może za sprawą fotografii teraz widzę nieco inaczej. To co kiedyś nie przyciągało mojej uwagi teraz zrobiło się bardzo istotne.
AK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz