Oli cały czas rośnie, a ja... nie nadążam. Coraz trudniej się robi zdjęcia. Olaf jest szybki jak błyskawica. Rozpiera go energia i wszędzie jest go pełno. Nie chodzi, tylko biega. Dopiero ostatnio upodobał sobie siedzenie na wersalce, ale i to nie na długo. Zaraz myk, myk i jest na podłodze i pędzi do kuchni. Za chwilę jest z powrotem w pokoju. Ani chwili czasu nie ma na odpoczynek, trzeba coś robić, coś działać, być intensywnie całym sobą, ciałem i głosem. Stąd dużo nieudanych zdjęć. Czasem z nich rezygnuję, bo po co robić byle co. Ale te chwile umykają, nie wrócą, więc mimo wszystko trzeba próbować. Dla pamięci.
AK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz