sobota, 8 października 2011

Szalone Blaoskaffers

Skończyła się ciepła jesień, za oknem przenikliwe zimno, temperatura spadła poniżej 5 stopni Celsjusza... Wracam więc do ciepłych dni lata i wspomnień z niezwykłych podróży kolejowych. W pewien czerwcowy dzień jechaliśmy pociągiem specjalnym ZIEMIANIN, który wywiózł nas w malownicze tereny Wielkopolski. Wszystko szło zgodnie z planem. Stawaliśmy na kolejnych stacjach, ludzie się dosiadali, gwarno było i wesoło. W Koźminie Wielkopolskim przywitał nas spory tłum i grała holenderska orkiestra dęta - Prinselijke Hofkapel de Blaoskaffers. We wzorowym szyku orkiestra przeszła wzdłuż całego składu i... wpakowała się do ostatniego wagonu. Byliśmy przekonani, że weszli tylko na chwilę i zaraz wysiądą, a my pojedziemy dalej. Nic z tych rzeczy. Pociąg ruszył z miejsca, a Holendrzy maszerowali po całym składzie i rozrabiali w najlepsze ;) Pili ogromne ilości piwa, śmiali się głośno i grali. A grali... naprawdę znakomicie. Na luzie, bez zadęcia, bez kompleksów, nie przejmując się zupełnie co inni mogą sobie o nich pomyśleć. Orkiestra dojechała z nami do Krotoszyna, ale tam przygoda z nimi się nie skończyła, właściwie dopiero się zaczęła. Blaoskaffers kipiało energią i dopiero teraz dało niezły pokaz dobrej muzyki i znakomitej zabawy. A to było zaraźliwe, wciągało. Z niedowierzaniem patrzyliśmy na roześmianych ludzi na peronie podrygujących w rytm muzyki. To takie dla nas  - Polaków -  nietypowe, niezwykłe dać się porwać wydarzeniom, rytmowi muzyki, dobrej zabawie. Tak zadziałało szalone Blaoskaffers. Poniżej parę obrazków tej niezwykłej orkiestry, a więcej można zobaczyć na naszej stronie PhotoGataR.
AK i RR

W Koźminie Wielkopolskim.


Spotkanie między wagonami.


Odpoczynek w wagonie restauracyjnym.

Szalone granie w Krotoszynie.




2 komentarze: